Tytuł oryginalny: „Salem’s
Lot”
Autor: Stephen King
Rok wydania: 1975
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: horror
Moja ocena: 6/10
Do przeczytania tej książki skłoniła
mnie popularność jej wśród mojej klasy i znajomych. Kolejnym z czynników, było
moje zainteresowanie Salem, przez projekt.
Stephen Edwin King (ur. 21 września 1947 w Portland) – amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy. W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John
Swithen. Jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów
egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie.
Znany pisarz Ben Mears powraca do miejsca, gdzie spędził dzieciństwo –
małego miasteczka Jerusalem zwanego
też Salem. Główny bohater jest szczególnie zainteresowany starym domostwem
rodziny Marstenów, w którym przed wielu laty doszło do tragicznych wydarzeń.
Okazuje się, że dom został kupiony przez 2 tajemniczych mężczyzn. Wkrótce w
Salem, w dziwnych okolicznościach zaczynają umierać ludzie.
Tak szczerze to trochę się rozczarowałam. Spodziewałam się dobrego horroru. Ogólnie lubię Kinga i jego książki, ale ta
mnie nie porwała. Brakowało mi tego deszczyku emocji i niepewności, a to była
po prostu historia o walce z wampirami nawiedzającymi miasteczko. Jeśliby oceniać tylko pod takim kątem, to
jest jedna z lepszych, ale jako horror nie spełniła moich oczekiwań. Autor książek przyjeżdża do miasteczka z
dzieciństwa i spotyka tam wielką miłość.
Później zostaje wplątany w aferę z zaginięciami i zabójstwami. Trochę
banalne, ale to tylko moja opinia.
Pamiętajmy też o roku wydania tej książki na pewno wtedy była
przełomowa, jednak teraz nie porywa. Jednak znalazłam tam parę fajnych cytatów
;)
„Cicha woda zawsze płynie głęboko.”
„Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i szczęścia,
aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło.”
„Zrozumieć
śmierć? Proszę bardzo. Śmierć przychodzi wtedy, gdy dopadnie cię któryś z
potworów.”
"Ostatnią myślą jaka nawiedzała przykutych do szpitalnego łóżka ludzi, było mrożące krew w żyłach podejrzenie, iż ciało w rzeczywistości nigdy nie było przyjacielem, lecz wrogiem, zdecydowanym za wszelką cenę zniszczyć nadrzędną siłę, która je stworzyła, wykorzystała, a następnie porzuciła, gdy tylko wdarły się w nie wirusy rozumu"
Hazel
A ja się na ta książkę czaję już jakiś czas, widzę jednak, że nie musi to być natychmiast. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jeszcze nie miałam styczności z twórczością Kin-a, co dla czytelnika oznacza wstyd! Tak więc muszę koniecznie przeczytać którąś z jego książek. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Polecam Zieloną milę i Łowców snów ;) no i moje ulubione zbiory opowiadań jak Nocna zmiana, czy na ekranie :)
OdpowiedzUsuń