niedziela, 23 lutego 2014

Miasteczko Salem

Tytuł oryginalny:  „Salem’s  Lot”
Autor: Stephen King
Rok wydania:  1975
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: horror
Moja ocena: 6/10

Do przeczytania tej książki skłoniła mnie popularność jej wśród mojej klasy i znajomych. Kolejnym z czynników, było moje zainteresowanie Salem, przez projekt.

Stephen Edwin King (ur. 21 września 1947 w Portland) – amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy.  W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John Swithen. Jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie.

Znany pisarz Ben Mears powraca do miejsca, gdzie spędził dzieciństwo – małego miasteczka Jerusalem zwanego też Salem. Główny bohater jest szczególnie zainteresowany starym domostwem rodziny Marstenów, w którym przed wielu laty doszło do tragicznych wydarzeń. Okazuje się, że dom został kupiony przez 2 tajemniczych mężczyzn. Wkrótce w Salem, w dziwnych okolicznościach zaczynają umierać ludzie.

Tak szczerze to trochę się rozczarowałam.  Spodziewałam się dobrego horroru.  Ogólnie lubię Kinga i jego książki, ale ta mnie nie porwała. Brakowało mi tego deszczyku emocji i niepewności, a to była po prostu historia o walce z wampirami nawiedzającymi miasteczko.  Jeśliby oceniać tylko pod takim kątem, to jest jedna z lepszych, ale jako horror nie spełniła moich oczekiwań.  Autor książek przyjeżdża do miasteczka z dzieciństwa i spotyka tam wielką miłość.  Później zostaje wplątany w aferę z zaginięciami i zabójstwami. Trochę banalne, ale to tylko moja opinia.  Pamiętajmy też o roku wydania tej książki na pewno wtedy była przełomowa, jednak teraz nie porywa. Jednak znalazłam tam parę fajnych cytatów ;)


„Cicha woda zawsze płynie głęboko.”

„Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło.”

„Zrozumieć śmierć? Proszę bardzo. Śmierć przychodzi wtedy, gdy dopadnie cię któryś z potworów.”

"Ostatnią myślą jaka nawiedzała przykutych do szpitalnego łóżka ludzi, było mrożące krew w żyłach podejrzenie, iż ciało w rzeczywistości nigdy nie było przyjacielem, lecz wrogiem, zdecydowanym za wszelką cenę zniszczyć nadrzędną siłę, która je stworzyła, wykorzystała, a następnie porzuciła, gdy tylko wdarły się w nie wirusy rozumu"



Hazel 






3 komentarze:

  1. A ja się na ta książkę czaję już jakiś czas, widzę jednak, że nie musi to być natychmiast. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że jeszcze nie miałam styczności z twórczością Kin-a, co dla czytelnika oznacza wstyd! Tak więc muszę koniecznie przeczytać którąś z jego książek. :)

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam Zieloną milę i Łowców snów ;) no i moje ulubione zbiory opowiadań jak Nocna zmiana, czy na ekranie :)

    OdpowiedzUsuń